Oskarżony - 32-letni Robert S. nie przyznał się do winy. Wcześniej w śledztwie powiedział, że zrobił to dla żartu. Miał nawet stwierdzić: "jak się pali, to niech się pali".
Dziś oskarżony co chwilę zmieniał wersję wydarzeń, kluczył, twierdził, że nie rozumie pytań. Przyznał się tylko do rozlania benzyny w pustostanie obok posłania bezdomnego. Prokuratura ustaliła, że było to celowe podpalenie - mówiła prokurator Monika Januszewska.
Bez żadnego powodu substancją łatwo palną polał miejsce, na którym leżał nieposiadający miejsca zamieszkania Paweł Ch. oraz jego rzeczy osobiste znajdujące się w pomieszczeniu, papier i koce, a następnie rzucił w to miejsce niedopałek palonego przez siebie papierosa
- mówiła prokurator.
Jak zajechaliśmy na miejsce, ja byłem dowódcą tej akcji, zastaliśmy trzy osoby poszkodowane. Tam był też pożar. Pożar ugasiliśmy. Dwie osoby wyciągnęliśmy ze środka, jedna na zewnątrz
- mówił świadek.
Oskarżony paliwo, które wylał w pustostanie, ukradł wcześniej na stacji benzynowej. Strażacy, którzy przyjechali na miejsce pożaru, zastali na miejscu trzy osoby, w tym ciężko poparzonego mężczyznę. Zabrało go Lotnicze Pogotowie Ratunkowe do szpitala w Siemianowicach Śląskich. Miał poparzone prawie 80 procent powierzchni ciała i drogi oddechowe. Nie udało się go uratować. Zmarł następnego dnia. Oskarżony cały czas przebywa w areszcie.