"W kontekście naszego wydziału to jest pomysł beznadziejny" - ocenia wiceprzewodnicząca wydziałowej rady samorządu studentów Emilia Smardz.
Nie dość, że wjazd na parking, gdzie mają być szlabany, jest na zakręcie, samochody jeżdżą tutaj dość szybko i już są wypadki. Jak dołożą do tego szlaban, samochody się zatrzymają, to widzę, że będzie dużo wypadków. To po pierwsze. Po drugie, płatność za parkingi to jest rzecz śmieszna, jeżeli to jest uczelnia publiczna. To nie jest uczelnia prywatna. Powinno to być darmowe, nie jesteśmy w centrum
- zauważa.
Studenci zaznaczają, że parking wydziału przeważnie nie jest zajęty, a tym samym nie będzie przynosił dochodów. Spodziewają się także przeparkowania części aut na pobliskie osiedla.
Jak podkreśla kanclerz UAM Marcin Wysocki, opłaty pozwolą podnieść jakość parkingów, wprowadzić lepsze zarządzanie i monitoring.
Mamy oferty od potencjalnych zainteresowanych firm, które chciałyby z nami pracować przy obsłudze parkingów. Prowadzimy konsultacje społeczne, w wyniku tego zdecydujemy, jaki będzie ostateczny kształt, jeżeli w ogóle to zadanie wejdzie w życie. Ja wierzę, że racjonalne argumenty przekonają nawet tych nieprzekonanych do tego, że przy symbolicznej opłacie 20 złotych ten system ma sens
- mówi Marcin Wysocki.
Według szacunków zainteresowanych firm poznański uniwersytet może zarabiać na systemie trzy miliony złotych rocznie. Z abonamentu będą mogli skorzystać pracownicy, studenci i współpracownicy uczelni. Wysokość opłat dla gości ma ustalić wybrany dzierżawca parkingu.
Pomysł władz UAM krytykują przedstawiciele uczelnianej Inicjatywy Pracowniczej i Związku Zawodowego Nauczycieli Akademickich UAM. Kolejne konsultacje odbędą się po długim weekendzie.