Dziś zastępczyni prezydenta Poznania Katarzyna Kierzek-Koperska mówi, że dziki zagrażają ludziom, a proponowane ograniczenia wywołałyby wiele niekorzystnych skutków.
Wchodzą na tereny gdzie są dzieci, które są kompletnie bezbronne i nie wiedzą jak się zachować w takich sytuacjach, bezpieczeństwo mieszkańców musi być priorytetem. Państwo wiecie, że ja jestem obrońcą zwierząt, ale nie taką funkcję mam w Urzędzie Miasta, przede wszystkim muszę myśleć o bezpieczeństwie mieszkańców, bo do tego zostałam tutaj powołana.
Według miejskich urzędników, w Poznaniu jest około 200-250 dzików, ale co roku z terenu miasta usuwanych jest nawet 550 takich zwierząt. Gdyby miasto przestało odławiać i odstrzeliwać dziki, to problem z nimi mógłby być jeszcze większy.
W ubiegłym roku poznaniacy zgłosili straży miejskiej prawie tysiąc zgłoszeń o zagrożeniu ze strony dzików. Zdaniem miejskich służb, dziki niszczą przydomowe ogródki, trawniki, rozgrzebują śmietniki, ale mogą być również nosicielami groźnych chorób. Wirus jest obecny w Wielkopolsce i stanowi ogromne zagrożenie dla producentów trzody chlewnej.