W przeszłości serwatkę, pozostałość z produkcji twarogu, brali rolnicy do karmienia zwierząt. Teraz jak mówi prezes czarnkowskiej spółdzielni, Helmut Doliwa ten rodzaj paszy ich już nie interesuje.
W dwóch mleczarniach spółdzielni - w Czarnkowie i Chodzieży w szczytowych okresach produkcji pozostaje 80 tysięcy litrów serwatki. Kiedy dopisuje koniunktura, część płynu proszkuje się i sprzedaje na eksport. Spółdzielnia zbudowała jednak biogazownię i jest przygotowana, aby nadmiar serwatki przetwarzać na gaz. Będzie on wykorzystywany w procesie produkcyjnym chodzieskiego zakładu mleczarskiego. Instalacja kosztowała prawie 8 mln złotych, ale połowę nakładów spółdzielnia odzyska z funduszy unijnych.