Nikt jeszcze nie chce jeszcze komentować kolejowego wydarzenia w Palędziu. Wojciech Grześkowiak, dyrektor oddziału Polskich Linii Kolejowych w Poznaniu, powiedział nam, że wszystko będzie jasne po zakończeniu prac komisji. - 6-osobowa komisja z udziałem przedstawicieli przewoźnika i zarządcy infrastruktury czyli Zakładu Linii Kolejowych - pracuje, trwają badania i odczyty urządzeń - precyzuje Grześkowiak.
Zdaniem przedstawiciela poznańskich związków zawodowych, który chciał pozostać anonimowy, przepisy powinny się zmienić. - Chodzi o to, by kierownik pociągu był "przypięty" do kabiny maszynisty, bo wtedy na semafory "spoglądałyby dwie pary oczu". Wtedy na pewno udałoby się uniknąć takich sytuacji jak ta w Palędziu.
Pociągi jechały wolno - jeden zwalniał, a drugi nie zdążył się jeszcze rozpędzić - zatrzymały się osiem metrów od siebie. Po katastrofie pod Szczekocinami w 2011 roku takich przypadków nie miało już być.
A że światła semaforów często nieprzyzwoicie brudne, to inna sprawa.
Ale zgadzam się z Tobą, że do takich wypadków nie powinno dochodzić, i jak nie ma pewności, to lepiej zapytać dyżurnego
2. Konieczność "przebywania w kabinie jednostki kierownika pociągu" to kolejny absurd, bo ... kierownik przebywa tam przez przynajmniej 3/4 trasy, wychodzi tylko na sprawdzanie biletów, a to dzieli przecież z konduktorem ... Często dojeżdżam właśnie jednostakami EN57 z kierunku Gniezna do Poznania i doskonale widać jak w kabinie i przylegającym do niej przedziale oprócz maszynisty i kierownika przebywają jeszcze ... tabuny kolejarzy zajętych bardzo żarliwymi dyskusjami. Czy zatem aż tyle "par oczu" potrzebują panowie kolejarze, by obserwować szlak??? ...
Absolutnie nie chcę wydawać tu wyroku, bo tylko badanie komisji może wykazać, czy był to błąd ludzki czy usterka urządzeń, ale kolejarze też mogliby trochę logiczniej wyjaśniać sprawę a nie robić ze słuchaczy ludzi nierozumnych ...
Pozdrawiam redakcję :-)