Nie chcemy wojny, ale jeśli ona nadejdzie, musimy być gotowi do obrony. Wojna niesie spustoszenie, okrutnie burzy porządek naszego życia, także komunikację
- powiedziała zastępczyni przewodniczącego KRRiT Agnieszka Glapiak.
Często przywołuje maksymę: chcesz pokoju, szykuj się do wojny. W MON mówimy w tym przypadku o sprzęcie wojskowym; organizując tę konferencję uznałam, że trzeba również mówić o wojnie informacyjnej i szykować się do niej
- dodała.
Podkreśliła, że "wojna informacyjna jest częścią wojny kinetycznej", a to, co dzieje się w rzeczywistej przestrzeni, "w dużej mierze" zależy od informacji podawanych przez media - zarówno rzetelne, jak i będące narzędziem dezinformacji.
Zwróciła uwagę, że Ukraińcy musieli po inwazji z lutego ub. r. zmienić prawo, "ale - co ciekawe - nie wprowadzono cenzury", a działania na rzecz uświadomienia odbiorcom mediów, że mogą mieć do czynienia z dezinformacją, podjęli w 2014 r.
Informacja jest bronią. Może służyć agresji, ale i obronie
- dodała.
Także Anna Kuźma z Centrum Operacyjnego MON podkreśliła znaczenie informacji w wojnie kinetycznej, także w przypadku krajów zachodnich i ich podejścia do pomocy wojskowej Ukrainie. Dodała, że na zajętych terenach Rosjanie niszczą urządzenia nadawcze ukraińskich mediów.
Wszystko zaczyna się od wojny informacyjnej
- powiedziała przewodnicząca Krajowej Rady Ukrainy ds. Telewizji i Radiofonii Olha Herasymiuk. Przypomniała, rosyjską aktywność informacyjną podczas Rewolucji godności.
Chcieli pokazać swojemu społeczeństwu, że nie można wypędzać swoich prezydentów
- powiedziała, nawiązując do ucieczki obalonego prezydenta Wiktora Janukowycza.
"W naszej przestrzeni działało 100 rosyjskich kanałów" - zauważyła, dodając, że kanały, nadające programy polityczne, filmy, kreskówki dla dzieci, służyły przekazowi, który był przygotowaniem do wojny. Jak mówiła, gdy udało się ograniczyć działania dużych kanałów, rosyjska propaganda zaczęła wykorzystywać media o mniejszych zasięgach, mające łącznie "dość duże audytorium", propagując tam "wartości radzieckie, kwestionując ukraińskość, zaprzeczając wielkiemu głodowi".
Zapewniła, że nowe regulacje prawne, które budziły obawy o wolność słowa "prawdopodobnie mile zaskoczą Europejczyków"; zaznaczyła, że kodeks etyczny został opracowany wspólnie przez przedstawicieli różnych redakcji, zdefiniowano w nim m.in. mowę nienawiści.
Dyrektor Mohylańskiej Szkoły Dziennikarstwa, twórca i redaktor naczelny portalu StopFake Jewhen Fedczenko zwrócił uwagę, że prorosyjskie media potrafią rano rozpowszechniać i informację o śmierci naczelnego dowódcy ukraińskich sil zbrojnych gen. Wałerija Załużnego, a wieczorem tego samego dnia twierdzić, że to on rozkazał zniszczyć tamę w Nowej Kachowce.
Widać, że nie chodzi o ciągłość przekazu, lecz o to, by generować szum
- powiedział.
Współzałożyciel Centrum Medialnego Ukraina, obecnie wiceminister obrony Ukrainy Andrij Szewczenko, który połączył się zdalnie z uczestnikami konferencji wezwał, by nie oddzielać wojny, którą Rosja prowadzi przeciw Ukrainie, od działań wymierzonych w Polskę i w inne kraje, ponieważ "to wspólna sprawa". Wyraził przekonanie, że próby skłócenia Polaków i Ukraińców to część rosyjskiej kampanii informacyjnej.
Diana Ducyk z Ukraińskiego Instytutu Mediów i Komunikacji zaznaczyła, że trzeba nie tylko krzewić umiejętność korzystania z mediów, ale i odporność na fałszywy przekaz. Podkreśliła, że taką edukację Ukraina zapewnia nie tylko uczniom i studentom, ale i starszym osobom.
Jesteśmy w bardzo podobnej sytuacji, oczywiście pomijając tragedię wojny
- powiedział przewodniczący KRRiT Maciej Świrski.
Agresja rosyjska przeciwko sferze informacyjnej Polski jest w pewnych wymiarach podobna, zwłaszcza jeżeli chodzi o alienację kraju w oczach opinii zachodniej
- dodał.
Wyraził przekonanie, że "to, co się dzieje w polskiej sferze rosyjskiej dezinformacji, to przygotowania do agresji przeciwko Polsce, wzorem tego, co się wydarzyło na Ukrainie".
Podczas konferencji zaprezentowano polsko-ukraińską publikację "Ukraińskie media w obliczu wojny. Regulacje prawne i doświadczenia".