W piśmie do prezydenta Poznania wskazywali, że rumuńscy Romowie z koczowiska na poznańskich Winogradach psują reputację polskich Romów. Ma to bezpośrednio przekładać się na ich poczucie bezpieczeństwa.
Zapytaliśmy władze miasta, czy podzielają stanowisko stowarzyszenia, że należy zlikwidować koczowisko i eksmitować jego mieszkańców.
"Na jakiej podstawie?" – odpowiada pytaniem wiceprezydent Poznania, Jędrzej Solarski.
Te osoby, to są Romowie narodowości rumuńskiej, przyjechali do Polski legalnie. Tam na tym koczowisku jest około 150 osób. W Poznaniu bezdomnych mamy 1100 osób. Bezdomni są dosyć mocno rozsiani po terenie miasta Poznań. Ale są. Jeżeli ktoś wybrał taki sposób życia, ja nie mogę mu tego zabronić. Oczywiście, jeżeli łamie prawo, nasze służby powinny być tu konsekwentne.
"Prezydentowi Poznania podlega jedynie straż miejska, a nie policja" – zwraca uwagę Jędrzej Solarski. Wiceprezydent wskazuje też, że koczowisko przy Lechickiej nie mieści się na miejskim gruncie. Sąd Najwyższy będzie rozpatrywał kasację w sporze o ten teren pomiędzy Polskim Związkiem Działkowców a osobą prywatną.
Na społeczność romską z poznańskiego koczowiska skarżyli się już mieszkańcy i osiedlowi radni. Miasto postawiło tam pojemniki na śmieci, kabiny toaletowe i doprowadziło wodę. Dzieci mają zagwarantowaną pomoc asystentki w szkole.
Władze miejskie nie mają kompetencji do deportacji rumuńskich Romów.
Jeżeli taka jest propozycja rozwiązania problemu, to proszę się zgłosić do wojewody
– odpowiada stowarzyszeniu wiceprezydent Solarski.