Uznał, że ich zachowanie nie było społecznie szkodliwe. Dwie kobiety, których ukarania domagała się policja, na początku ubiegłego roku uczestniczyły w demonstracji pod komisariatem na Starym Mieście w Poznaniu. Wspierały Joannę Jaśkowiak, która została wezwana na przesłuchanie na użycie wulgarnych słów podczas innej demonstracji.
- Obwinione nie chciały budzić zgorszenia czy naruszyć dobre obyczaje. Obwinione dążąc do wyrażenia swojej dezaprobaty sięgnęły po jeden z najmocniejszych środków ekspresji językowej, jakim jest wulgaryzm. Samo użycie wulgaryzmu - w realiach obecnej sprawy bezsporne - nie powinno jednak przysłaniać faktu, że był on jedynie środkiem do celu, jakim jest wyrażenie swojej niezgody na traktowanie przez organy ścigania współobywatelki, która z ich perspektywy, miała być karana za korzystanie z przysługującej jej wolności wypowiedzi - mówiła sędzia Ewa Taberska.
Sąd uznał, że zachowanie kobiet mieści się w dopuszczalnych granicach swobód obywatelskich, a więc nie może być szkodliwe społecznie. Przy takim założeniu, obwinione nie popełniły wykroczenia. Sąd pierwszej instancji skazał obie kobiety na stuzłotowe grzywnę. Izabela Dudziak-Dorożko i jej obrońca adwokat Agata Celmer liczyły na zmianę wyroku.
- Nie można mówić o zadowoleniu, bo odwołując się od poprzednich wyroków, nie chodziło nam o osobistą satysfakcję, tylko o sprawiedliwy wyrok - dodaje Izabela Dudziak-Dorożko. - Oczywiście ja miałam nadzieję na to, że zapadnie wyrok uniewinniający, licząc na jednolitość orzecznictwa Sądu Okręgowego - mówi adwokat Agata Celmer.
Wcześniej Sąd Okręgowy prawomocnie uniewinnił żonę prezydenta Poznania Joannę Jaśkowiak od zarzutu używania wulgaryzmów w miejscu publicznym.