Na boisku przy III Liceum stanęły dmuchańce, namioty z darmowym poczęstunkiem i atrakcjami dla maluchów, a na scenie występowali lokalni artyści z prezentacjami nawiązującymi do twórczości kompozytora. Były pieśni i tańce do muzyki Moniuszki, a od jednego z prowadzących imprezę można było dowiedzieć się wielu niezbyt znanych faktów na temat autora "Halki". Szkoda, że tylko z okazji dwusetnej rocznicy pamiętamy o tym twórcy, ale może ten jubileusz przywróci go szerszej pamięci rodaków - mówi Andrzej Majewski, nauczyciel z konińskiej szkoły muzycznej.
- Moniuszko zszedł do rzędu starych dziadków, jeszcze "Maniuszko" się nazywał, bo był Białorusinem, przyznają się białorusini, litwini czczą go także, a my już odsunęliśmy tę postać kulawego dziadka - lekko utykał na jedną nogę, był niskiego wzrostu, miał lekko niezbieżny wzrok... Cieszę się z tego, że świętujemy tę dwusetną rocznicę, to wielka rzecz, ale jest mi smutno, że raz na sto lat możemy się chlubić swoim wybitnym kompozytorem, nośnikiem wielu narodowych tradycji.
Jako gwiazdę festynu nazwanego "U Stasia na urodzinach" zaproszono Kapelę ze wsi Warszawa.