Rekordowo duża liczba respondentów wskazała na utrudniony z powodów zdrowotnych kontakt z innymi czy wykonywanie obowiązków.
Podczas lockdownu spadła też ocena dostępności służby zdrowia. Profesor Jacek Karoń ze Szpitala Wielospecjalistycznego im. Józefa Strusia w Poznaniu wskazuje przy tym na przemianowanie placówek na "covidowe".
"Dla naszego szpitala to był szok" – przyznaje profesor Karoń.
W roku poprzedzającym pandemię hospitalizowaliśmy ponad 28 tysięcy pacjentów. Przyjęliśmy w 2019 roku na SOR 41 tysięcy pacjentów. Proszę sobie wyobrazić, jak wielkim ubytkiem dla miasta Poznania stało się zamknięcie tego szpitala.
Profesor podkreśla, że należy jednocześnie zrozumieć powody takich decyzji, które podejmowane były w wielu państwach.
Problem z ograniczonym dostępem do lekarzy zaobserwowali też miejscy urzędnicy. Wynikało to nie tylko z wprowadzonych przez miasto ograniczeń, ale także z zachowań mieszkańców, którzy bali się zakażenia. Ale ma to też pewne pozytywne skutki.
"Dotychczas pacjent różnie traktował zalecenia lekarskie" – zauważa dyrektor Wydziału Zdrowia i Spraw Społecznych Miasta Poznania, Magdalena Pietrusik-Adamska.
Jeżeli dotyczyły farmakologii, czy zabiegów medycznych, one dla pacjenta były ważne i kluczowe. Jeżeli dotyczyły zmiany zachowania, czyli zmiany diety, zaprzestania palenia czy nadużywania alkoholu, to pacjent w jakiś sposób odsuwał na dalszy plan jako mniej ważne.
"Teraz pacjenci zwracają większą uwagę na to, co mogą zrobić sami" – wyjaśnia Magdalena Pietrusik-Adamska.
Problemy ochrony zdrowia wywołane przez koronawirusa były tematem debaty Instytutu Poznańskiego. Dyskutanci wskazali także, że pandemia uświadomiła całemu społeczeństwu, jak istotne są współpraca oraz inwestowanie w służbę zdrowia.