W obawie o swoje życie, poprosiła o pomoc polską ambasadę. Natychmiast otrzymała polską wizę humanitarną. "Lekkoatletka pozostaje pod opieką polskich służb dyplomatycznych. Wszystko odbywa się zgodnie z założonym planem" - mówi Radiu Poznań wiceminister spraw zagranicznych, Szymon Szynkowski vel Sęk. Wiadomo, że lekkoatletka leci jednak do Wiednia.
Priorytetem jest jej bezpieczeństwo. Nie chciałbym się na tym etapie, kiedy operacja jest realizowana, wdawać w szczegółowe dywagacje (dlaczego Wiedeń, a nie Warszawa). Pewnie przyjdzie na to czas, kiedy operacja zostanie w całości zrealizowana, żeby na ten temat rozmawiać. Teraz jesteśmy w trakcie jej realizacji. Mogę zapewnić tylko, że polskie służby dyplomatyczne zapewniają białoruskiej lekkoatletce bezpieczeństwo
- dodał Szymon Szynkowski vel Sęk.
Wiceminister Szynkowski potwierdził, że Polska wydała najwięcej wiz, w tym humanitarnych, obywatelom białoruskim, którzy musieli opuścić kraj w związku z działaniami reżimu Łukaszenki.
Poniżej cała rozmowa w audycji Kluczowy Temat:
Łukasz Kaźmierczak: Kryscina Cimanouska, białoruska lekkoatletka, która otrzymała polską wizę humanitarną i miała wylądować w Polsce, ostatecznie tego nie zrobi. Podobno poleciała do Wiednia. Panie ministrze, co się stało? Czego się boicie?
Szymon Szynkowski vel Sęk: Od weekendu polskie służby dyplomatyczne w kontakcie i w koordynacji z centralą MSZ pracują nad zapewnieniem bezpieczeństwa białoruskiej lekkoatletce, która zgłosiła się do ambasady w Tokio z prośbą o pomoc. Znalazła się w niesłychanie trudnej sytuacji, na skutek nerwowej reakcji reżimu Łukaszenki na jej wypowiedzi. Tam uzyskała pomoc, szybko uzyskała wizę humanitarną.
To prawda, błyskawicznie.
To pozostaje aktualne, lekkoatletka pozostaje pod opieką polskich służb dyplomatycznych. Wszystko odbywa się zgodnie z założonym planem.
Podobno to decyzje, które częściowo podjęli pracownicy polskiego konsulatu, którzy towarzyszyli lekkoatletce w drodze na lotnisko.
Priorytetem jest jej bezpieczeństwo i jest zapewnione.
Panie ministrze, to w czym Wiedeń jest bezpieczniejszy od Warszawy?
Panie redaktorze, priorytetem jest bezpieczeństwo. Nie chcę na tym etapie, kiedy operacja jest realizowana, wdawać się w szczegółowe dywagacje. Przyjdzie na to czas, kiedy operacja zostanie zrealizowana. Mogę zapewnić, że polskie służby dyplomatyczne zapewniają białoruskiej lekkoatletce bezpieczeństwo.
Na pewno z niepokojem odebrał pan informację, że w Parku Kijowskim znaleziono powieszonego białoruskiego opozycjonistę, Witala Szyszowa. To też powód do niepokoju, jeśli chodzi o to, co Białoruś robi poza granicami swojego kraju.
To rzeczywiście bardzo niepokojąca informacja i mamy świadomość, jakiego rodzaju niebezpieczeństwa czyhają na obywateli na terenie Białorusi, obywateli tego kraju, ale represje dotykają też mieszkających tam Polaków. Ale białoruski reżim pozostaje aktywny także poza granicami tego kraju i to są oczywiście fakty, które nas niepokoją, ale nie pozostają bez naszej reakcji.
Czy ta wiza, którą dostała lekkoatletka to początek jakiegoś szerszego procesu? Zawsze jest kamyk, który musi ruszyć górę. Czy będzie podobnie w przypadku innych Białorusinów? Czy będzie tak, jak w przypadku Litwy, gdzie trafiło wielu Białorusinów? Podobnym kierunkiem może być Polska?
Polska jest takim kierunkiem, Polska wydała najwięcej wiz dla Białorusinów, także wiz humanitarnych z powodów politycznych, po wydarzeniach z sierpnia zeszłego roku. Polska jest naturalnym krajem, który wyraża swoją solidarność nie tylko w deklaracjach, ale w czynach.
Czy teraz może być więcej takich wniosków, po tym, co dzieje się w ostatnich dniach?
Na pewno sprawa lekkoatletki sprawiła, że na ustach całego świata są działania reżimu Łukaszenki. W tym sensie, to, że ma to aspekt globalny, być może dociera to, co dzieje się na Białorusi do tych, którzy nie mieli o tym pojęcia. To, można powiedzieć, jest dobry aspekt trudnej sytuacji. My w każdym przypadku, kiedy pozostaje zagrożone życie czy zdrowie, w pierwszej kolejności naszego obywatela poza granicami, ale także innych obywateli, reagujemy i prośby o pomoc nie pozostają bez odpowiedzi.
Panie ministrze, słyszałem taką informację, że urzędy wojewódzkie dostały sugestię, żeby szybką ścieżką rozpatrywały wnioski, jeżeli się pojawią. Jest takie zielone światło?
Siłą rzeczy, skoro został ograniczony polski korpus konsularny na terenie Białorusi, a wiemy, że z naturalnych przyczyn został ograniczony, po działaniach ze strony władz Białorusi, to część odpowiedzialności spada na barki polskich urzędów wojewódzkich, więc to jest przeniesienie punktu aktywności, żeby nie został uszczuplony interes polskich obywateli, ale też obywateli innych państw, w tym Białorusinów, którzy obawiają się represji, bądź podlegają represjom ze strony reżimu.
Chciałbym krótko podsumować wizytę premiera Nadrenii Północnej-Westfalii w Polsce, trochę w cieniu igrzysk i innych burzliwych wydarzeń. To przy okazji rocznicy Powstania Warszawskiego. Mówi się, że Armin Laschet to przyszły kanclerz Niemiec. Teoretycznie jest nominowany do tej roli. Nie zapytam o konkrety, bo to była pewnie wizyta kurtuazyjna, natomiast zapytam o chemię między Laschetem a Mateuszem Morawieckim, no i też panem, bo pan uczestniczył w tym spotkaniu.
Zaskoczę pana, bo to nie była czysto kurtuazyjna wizyta. Powodem przyjazdu przewodniczącego chrześcijańskiej demokracji i jednocześnie kandydata na kanclerza (CDU dość wyraźnie prowadzi w sondażach) były obchody rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, ja się bardzo cieszę z tego, że w trakcie kampanii wyborczej, kiedy ta sprawa nie jest tak oczywista kandydat na kanclerza, żeby dwa i pół dnia spędzić w Warszawie, oddać hołd uczestnikom powstania. Poza deklaracjami, poza symboliką, ważne są też gesty i to też Armin Laschet w Warszawie usłyszał. Poza tym ważnym elementem, była rozmowa z prezydentem Andrzejem Dudą, długa rozmowa z premierem Mateuszem Morawieckim i muszę powiedzieć, że jako uczestnik tej rozmowy, była ona wypełniona konkretami. Pozbawiona kurtuazji, poświęcona geopolityce, problemom globalnym, wyzwaniom związanym z reformami Unii Europejskiej, ale też ze stosunkami transatlantyckimi, z relacjami z Chinami, ewentualnym poszerzeniem Unii Europejskiej. Szczere słowa padły z ust Mateusza Morawieckiego jeśli chodzi o nasz sprzeciw wobec Nord Stream 2. Był też podejmowany wątek dotyczący Polaków w Niemczech, także szeroka rozmowa, w której nasz premier wyłożył swoją definicję tych kluczowych problemów na różnych odcinkach relacji międzynarodowych, a premier Laschet przysłuchiwał się temu, zaznaczał swoje uwagi, była to bardzo ciekawa rozmowa.
Czy była dobra chemia? Bo na tym też polega polityka. Jakie pan miał wrażenia? Lepiej się panu rozmawia, niż z innymi przedstawicielami władz Niemiec?
Zaskoczyło mnie to, że przy pierwszym spotkaniu premierów Lasheta i Morawieckiego kurtuazja to było kilka minut, a półtorej godziny to była rozmowa o konkretach. Przy pierwszych spotkaniach często proporcja była inna. Tutaj widać, że obydwaj politycy skupili się na konkretach i to dobre na przyszłość. My mamy wiele spraw przed sobą do załatwienia jako Polska, jako Unia Europejska. Niemcy są naszym ważnym partnerem, z którym w wielu elementach się nie zgadzamy, z którym mamy też pewne wspólne interesy i warto je definiować. Na pewno warto przedstawiać nasz punkt widzenia. Ten punkt widzenia został bardzo wyraźnie przez premiera zarysowany. Warto, żeby nasz punkt widzenia był punktem odniesienia dla planowania niemieckiej polityki także po wyborach. Padły postulat, co powinno znaleźć się w przyszłej umowie koalicyjnej, więc wypełnione spotkanie konkretami, co dobrze wróży na przyszłość.
Panie ministrze, było cokolwiek na temat wyroku TSUE i Krajowego Planu Odbudowy? Komisja Europejska nie dała jeszcze zielonego światła, nie zaakceptowała naszych planów wykorzystania pieniędzy z Funduszu Odbudowy.
Było dużo o polityce unijnej. Premier Mateusz Morawiecki sam, nie pytany, bardzo wyraźnie zaznaczył naszą perspektywę dialogu z Trybunałem Sprawiedliwości UE. Pokazał, jakie są powody wprowadzania takich, a nie innych reform wymiaru sprawiedliwości w Polsce i, to też bardzo cieszy, była to okazja do przedstawienia optyki nieco innej, niż próbują ją przedstawiać inne media, w tym niemieckie.
A czy liczy pan na to, że Krajowy Plan Odbudowy zostanie w najbliższych dniach uchwalony? Już wiele państw dostało akceptację. Nie boi się pan, że tych pieniędzy możemy nie dostać?
Nie ma takich obaw. Część państw ma zaakceptowany Krajowy Plan Odbudowy, część jeszcze czeka. Kluczowe, by te pieniądze, także w dialogu z instytucjami europejskimi, były w taki sposób ustawione systemowo, by mogły jak najlepiej realizować cel naszej polityki, to jest klucz, a tempo jest tu kwestią drugorzędną.
Armin Lashet to jest zwolennik Unii państw? Czy Unii sfederalizowanej?
Były takie komentarze, jeszcze przed tymi spotkaniami, że on jest federalistą. Rozmowy tego absolutnie nie potwierdzają. Jest pragmatykiem, patrzącym na UE jako organizację, która ma pewne szanse, związane z integracją, natomiast nie jest on zwolennikiem turbointegracji, to dobry znak.