NA ANTENIE: KrLewski Wieczr/
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

M. Woźniak: Przepraszam wszystkich, którzy się tłoczą codziennie rano w pociągach

Publikacja: 30.12.2019 g.10:31  Aktualizacja: 31.12.2019 g.07:06
Poznań
Koniec roku to czas podsumowań i snucia planów także na kolejny, nadchodzący rok.
marszałek marek woźniak - Wojtek Wardejn
Fot. Wojtek Wardejn

Nie inaczej jest w przypadku samorządu województwa wielkopolskiego. Gościem porannej rozmowy Radia Poznań był marszałek Marek Woźniak.

Łukasz Kaźmierczak: Panie marszałku, jaki to był rok dla województwa wielkopolskiego.

Marek Woźniak: Nie lubię podsumowań. To był bardzo trudny rok dla nas wszystkich, bo zginął prezydent Gdańska Paweł Adamowicz - to rzuciło się cieniem dość mocno na ten rok. Wszyscy przeżywaliśmy tę śmierć, byliśmy na pogrzebie. To był trudny czas, a w ślad za tym taka refleksja, że samorząd nie ma najlepszej pozycji w państwie obecnym, że nie jest przez rządzących traktowany jako równoprawny partner.

Ale jakoś sobie radzicie?

Radzić sobie musimy, bo mamy taki mandat społeczny i obowiązki. Niezależnie od tego, jakie wiatry wieją, trzeba swoje robić.

To bardzo codzienne zadania, dotyczące tak naprawdę codzienności obywateli. Może wielu nie zdaje sobie sprawy, co robi samorząd.

Samorząd regionalny jest bardziej nastawiony na sprawy strategiczne, aczkolwiek te codzienne. Szpitale, instytucje kultury, budowa infrastruktury.

Pan mówi, że trudne czasy, ale kolejny budżet jest rekordowy. Budżet inwestycyjny największy. To chyba tak źle się nie dzieje.

Można wiele mówić, co się źle dzieje. Nie będą odpowiadał, że odebrano nam wiele kompetencji i przekazano je administracji rządowej. Straciliśmy niektóre pola aktywności chociażby w rolnictwie, czy melioracji. Ale nie wracajmy do tego, jest jak jest. Skoncentrujemy się na naszych zadaniach. Rzeczywiście budżet jest duży i do tego bardzo proinwestycyjny. To wynika z tego, że mamy unijne pieniądze i musimy je wydać. Do końca 2023 te pieniądze muszą być rozliczone. To niewiele czasu, biorąc pod uwagę, że jest trudny rynek. Ostatnio nieco się poprawił, widać, że przedsiębiorcy szukają zleceń. Nie tak dawno trudno było znaleźć wykonawców. Teraz jest nieco lepiej, aczkolwiek trudno znaleźć wykonawców.

Jak ta sytuacja na rynku wykonawców ma się do budowy szpitala dziecięcego w Poznaniu?

Tutaj mieliśmy szczęście, że w przetargu trafiliśmy na dobrego wykonawcę, stabilnego, z pewną renomą. Stabilne jest finansowanie - unijne i nasze. Budowa posuwa się zgodnie z harmonogramem.

Kiedy był pan ostatni raz na budowie?

Byłem w tym roku dwukrotnie.

Ja bym tam był raz na miesiąc, żeby patrzeć co się dzieje.

Mamy dobry zespół, który nadzoruje, także nie ma takiej potrzeby, żebym wprowadzał zamieszanie na placu budowy.

Jaki jest teraz postęp. To, co ląduje na pana biurko?

W tym roku mamy wydać ponad 200 milionów. To będą m.in. elementy wykończenia i wyposażenie. Sama bryła lada dzień będzie finalizowana.

Więc wiecha za chwileczkę?

Tak, wszystko jest pod kontrolą. Połowa 2021 roku to będzie taki deadline, wtedy powinno wszystko ruszać.

Ostatnio najbardziej kojarzy mi się z panem deklaracja chęci przekazania terenów na poznańskiej Woli pod azyl dla zwierząt. To jest chyba pańska wola, bo nawet w Koalicji Obywatelskiej mówili, że nic o tym nie wiedzą.

To była rzeczywiście moja propozycja. Od lat szukamy pomysłu na te tereny. Ciągle słyszę pytania, jaki jest pomysł na ten teren. Przećwiczyliśmy wiele scenariuszy. Najpierw był pomysł, żeby tu zainwestować, potem żeby sprzedać, następnie by wydzierżawić. Nie było chętnych ani do kupna ani do dzierżawy. Deklaracje przejęcia tego przez miasto też nie skończyły się pozytywnie. Ta ostatnia działalność poznańskiego ZOO, wspaniałego zespołu ludzkiego kochającego zwierzęta, zainspirowała mnie, żeby wobec takiej potrzeby powstania w Polsce azylu dla zwierząt - nie mamy przepisów - powiedziałem: może spróbujmy zlokalizować to na Woli.

Z tego, co myśmy się dowiedzieli, ta Wola zaczyna się wreszcie bilansować.

To nieprawda. Wola się nie bilansuje. Wola wymaga dopłaty od półtora do dwóch milionów zł rocznie.

Ale na pewno straty są mniejsze.

Mniejsze, bo my spłaciliśmy wielomilionowe długi, które Wola miała w momencie jej przejęcia. Trzeba też było zainwestować. To jest obiekt nieprzynoszący dochodów.

A nie bierze pan pod uwagę tych głosów środowisk jeździeckich, które mówią, że to jest bardzo ważny obiekt. Są tu ważne imprezy.

W skali kraju to jest mizerne.

Trzecie takie miejsce w Polsce, panie marszałku.

To wszystko są legendarne opowieści. Trzeba patrzeć na zimno. Jeśli chodzi o realne możliwości wykreowania czegoś, co będzie tam przynosiło i przychody, i będzie stabilizowało ekonomiczną przyszłość. Biorę pod uwagę wszystkie głosy - i mieszkańców, którzy obawiają się takiego azylu, i środowiska koniarzy, którzy chcą dalej funkcjonować. To jest początek dyskusji, dlatego powiedziałem to publicznie, żeby wszyscy mieli czas do zastanowienia. Tak naprawdę nie wiemy, jak będzie wyglądał ten azyl, nie wiemy, czy rząd będzie chciał to finansować...

...czyli trochę pan Niderlandy oferuje...

To jest na stole, tylko to nie my będziemy płacić za ten azyl. Nam ustawa nie daje do tego żadnych kompetencji. Ale mamy świetny zespół ludzi w Poznaniu, w ogrodzie zoologicznym, trzeba to wykorzystać.

Ale nie wyobrażam sobie, żeby ten azyl mógł zarabiać. Skoro nie zarabia hippika.

To jest problem ogólnopolski - dzikie zwierzęta, czy zwierzęta, które były źle traktowane.

Pytałem o ten szpital dziecięcy. Opozycja często podkreśla. Nie najlepiej dzieje się w tych departamentach zdrowia, że zmieniają się dyrektorzy. Jest problem by znaleźć menadżerów.

Zawsze z uwagą słucham opozycji, ale cokolwiek opozycja powie na temat naszego zarządzania służbą zdrowia odpowiem, że w służbie zdrowia jest ogromny kryzys na poziomie krajowym.

A niektórzy lekarze zarabiają kilkaset tysięcy złotych.

Ale nie kradną tych pieniędzy. To pieniądze za określone operacje. Zabiegi kardiologiczne są bardzo dobrze płatne. Nikt tych pieniędzy za darmo nie daje. Epatowanie wynagrodzeniem kardiologa, który zrobił być może kilkaset zabiegów wysokopłatnych - to nie o to chodzi.

Ale czy ten departament zdrowia nie powinien być pod państwa szczególnym nadzorem?

Jest również pod moim nadzorem. Tak naprawdę, nawet jeśli byśmy stanęli na głowie, nie jesteśmy w stanie zatrzymać zadłużania się szpitali, ponieważ one mają wysokie koszty, a NFZ nie płaci im tyle, ile powinien, dlatego uciekają pielęgniarki i lekarze. W niektórych szpitalach, na szczęście nie u nas, zamyka się oddziały. Kryzys może zatrzymać decyzja na poziomie krajowym.

Nie potwierdza pan informacji o bałaganie płacowym w placówkach zdrowotnych podległych samorządowi?

Lekarze są dzisiaj poszukiwani. Każdy wysoko kwalifikowany specjalista, który jest w stanie skutecznie zoperować pacjenta tak, żeby pacjent wracał do zdrowia, będzie poszukiwany przez dyrektorów szpitali. To jest niestety rynek. Jeśli chodzi o płace tego personelu pielęgniarskiego i pomocniczego, to my nie mamy pieniędzy na wypłaty, to może zagwarantować NFZ.

Panie marszałku, jeszcze inny temat. Pomysł budowy nowej siedziby Filharmonii poznańskiej na terenie stadionu Szyca, który jest zrujnowany. Kiedy odpowie pan społecznikom, którzy mówią, że to miejsce jest pod zupełnie inne cele przeznaczone.

To nie ja odpowiadam, tylko prezydent Poznania. Moje pytanie padło do prezydenta, czy jest to jego zdaniem lokalizacja pod tego rodzaju obiekt. Po dość długim okresie wstępnych dyskusji padła propozycja - może w rejonie stadionu Szyca. Powiedziałem - "to jest wasza decyzja". Umówiliśmy się, że to będzie przestrzeń rewitalizowana w obszarze ulic Królowej Jadwigi, Dolna Wilda... Chciałbym dać unijne pieniądze na rewitalizację całego tego obszaru, w tym znajdzie się taki obiekt, który mógłby służyć wszystkim Wielkopolanom.

Panie marszałku, chciałbym zapytać o relacje z nowym wojewodą. Z Łukaszem Mikołajczykiem spotkał się pan bardzo szybko.

Relacje personalne są dobre. Jesteśmy otwarci. Przedstawiłem panu wojewodzie pewne moim zdaniem kluczowe dla Wielkopolski kwestie - takie jak budowę S11. Myślę, że będziemy rozmawiać. Pan wojewoda jest przedstawicielem rządu, który moim zdaniem jest złym rządem dla Polski, robi wiele złego. Zobaczymy jak to wyjdzie. Nie będziemy się personalnie spierać z tego powodu, że mamy do siebie jakieś awersje. To jest moim zdaniem profesjonalizm.

Plany na przyszły rok dla województwa wielkopolskiego. Przede wszystkim inwestycje.

Będziemy bardzo zabiegać o to, żeby te wszystkie inwestycje były realizowane. Ponad 51 proc. środków idzie na inwestycje. To wielkie wyzwanie, oczywiście muszą być zrealizowane wszystkie procedury przetargowe i inwestycyjne. Muszą sprostać nasi producenci taboru kolejowego...

To już wiemy, że tak nie będzie.

Osiem pociągów ma przyjechać do Wielkopolski w tym roku. Czy to się uda? To jest rzeczywiście wyzwanie dla nas i do producentów. Przepraszam wszystkich, którzy się tłoczą codziennie rano. Nic na to nie poradzimy, trzeba już powoli myśleć o tym, by pracodawcy zmienili godziny rozpoczęcia pracy przez niektórych tak, żeby rozłożyć ten ruch.

Ciekawy apel na przyszły rok.

Pewnie tak, ale na razie staramy się zapewnić tego taboru jak najwięcej.

Tego sobie życzmy w Nowym Roku.

Wszystkim Wielkopolanom życzę wszystkiego dobrego, dobrych czasów i stabilnych, niezmąconych przykrymi wydarzeniami.

https://radiopoznan.fm/n/CblXD3
KOMENTARZE 1
Piotr Pażucha
Pozhoga 30.12.2019 godz. 12:14
W kwestii dojazdu do pracy w Poznaniu, wygląda na to, że miłościwie nam panujący robią tak:
- samorząd miasta prowadzi wojnę z kierowcami, wg niego wszyscy powinni jeździć rowerami, w ostateczności komunikacją zbiorową;
- jednak samorząd województwa rozkłada ręce w kwestii rozbudowy KW.
To jak w końcu ma dojechać do roboty te paręset tysięcy ludzi mieszkających pod Poznaniem ?

- ,,